Jeśli zapytałabym Was czy słyszeliście o tym produkcie, prawdopodobnie parskniecie śmiechem i odpowiecie twierdząco. Poprzez miesiące używania tego produktu jedno słowo opisujące tę emulsję wg mojej listy wyrafinowanego słownictwa to - kultowy! Być może nie jestem (jeszcze) specem w dziedzinie kosmetologii, aby wypowiadać się o tego typu produktach, jednak zdecydowaniem dokładnie wiem, czego oczekuje moja skóra od produktu oczyszczającego - w końcu jesteśmy jednością szmat czasu!
Jeżeli jesteście ciekawi, dlaczego Alterra Emulasja oczyszczająca Granat BIO znajduje się na mojej top liście i to właśnie jej poświęcam swój pierwszy post - zapraszam dalej!
Poszukując dla siebie najlepszego produktu do oczyszczania twarzy miałam swoje wzloty i upadki. Niestety, za każdym razem, jak się później okazywało, te "wzloty" były tylko chwilowe i to właśnie one dawały mi się najbardziej we znaki. A chyba nie ma niczego gorszego od znalezienia domniemanego cudownego produktu, który po pewnym czasie po prostu stawał się przekleństwem.
Z Alterrą jednak od samego początku było inaczej. Początkowo sceptycznie podchodziłam do kosmetyków z magiczną nazwą "BIO", jednak już po pierwszym użyciu wiedziałam, że między nami jest chemia.
Kosmetyk ma delikatną i kremową konsystencję, która według mnie najlepiej sprawdza się przy moim typie cery, a ta jest bardzo kapryśna. I chociaż nie mogę narzekać, bo podejrzewam, że wielu by mnie zlinczowało, to jednak swego czasu ostro dawała się we znaki.
Ku małemu sprostowaniu - mam cerę mieszaną i jak każda cera mieszana potrzebuje odpowiedniej pielęgnacji. Po umyciu twarzy zwykłym żelem, moja skóra natychmiast dopominała się, poprzez mega niekomfortowe ściągnięcie, o porządną porcję nawilżenia.
Jednak po użyciu powyższej emulsji ten dyskomfort zniknął. Jak ręką odjął! Twarz jest miękka i miła w dotyku, a dodatkowo w żadnym stopniu nie jest spięta! Czy można chcieć jeszcze więcej? A no można - np. fenomenalnego składu, którym Alterra nie grzeszy. I chociaż nie znam się zbyt dobrze na składach, to gdy producent obiecuje produkt "bio" dla vegan - to coś jest na rzeczy! I w tym momencie następują wielkie ukłony w stronę producenta! (fanfary)
Dodatkowo zapach jest bardzo przyjemny - wcale nie nachalny, za to bardzo delikatny i nieutrzymujący się na buzi. Kolejny plus!
Ostatnim plusem będzie już sam fakt dostępności i ceny tego produktu. Znajdziemy ją w każdym Rossmannie za cenę ok. 7 zł za 125 ml.
Polecam Wam gorąco!
A sobie, w tym momencie, gratuluję, ponieważ sprostać zadaniu i napisać swój pierwszy post nie jest łatwo. Jako typowy "świeżak" postaram się być w miarę rozgarniętym blogerem i w miarę systematycznym. W miarę.