O siostrzanym bracie tego kremu, a mianowicie, kremie "Nivea Care - Lekki krem odżywczy" chyba już każdy z Was słyszał. Mogłabym pisać o nim wiele, ponieważ i ja go używam, a raczej używałam, dopóki nie wpadł w moje ręce jego nowiuśki brat Nivea Care - Lekki krem łagodzący i to właśnie jemu poświęcam dzisiejszy post.
Jeszcze 1,5 tygodnia temu moja skóra przypominała wyschniętą skorupę. Słońce, wiatr, deszcz, mróz i śnieg dawały się we znaki, jak nigdy. Dodatkowo na polikach pojawiło mi się jakieś swędzące uczulenie, nad którym również nie mogłam zapanować. Moja irytacja sięgała zenitu, bo przecież nie zmieniłam niczego w mojej pielęgnacji, a kosmetyki, które na co dzień używam są już sprawdzonymi produktami. Dobrze chyba wiecie, jak to jest budzić się rano, patrzeć w lustro i... no właśnie - witać dzień nieprzyjemnym epitetem.
Zaczęłam się zastanawiać i po kolei odstawiać produkty, aby chociaż w jakimś stopniu zminimalizować zaczerwienienia. Nic nie pomagało. W końcu natrafiłam na liczne wypowiedzi, że aloes działa na wszystko i poprawia kondycję skóry, niweluje różnego rodzaju nieprzyjemne zjawiska, które się na niej pojawiają, dlatego też postanowiłam poszukać jakiegoś żelu z aloesem. Traf chciał, że właśnie w tym samym czasie natrafiłam na promowany krem Nivea z aloesem i...przepadłam! Tak szybko, jak tylko było to możliwe zaspokoiłam swoją rządzę kupna kremu i przepadłam po same uszy! Trzy dni! Trzy magiczne dni, które sprawiły, że moja cera uspokoiła się i wróciła do normy. Sama nie mogłam wyjść z podziwu i od tej pory nie rozstaję się z tym kremem. Używam go w porannej i wieczornej pielęgnacji, co więcej, nie mam zamiaru z niego zrezygnować.
Nivea Care Lekki krem łagodzący ma lekką konsystencję. Jest ona ciut cięższa od kremu odżywczego tej serii, ale nie obawiajcie się, nie ma w tym nic nieprzyjemnego. Nie pozostawia tłustego filmu, szybko się wchłania i chociaż skóra nie świeci się, to nie możemy powiedzieć, że jest to mat, jak w przypadku kremu nawilżająco-matującego Ziaja +25 .
Zapach jest bardzo subtelny i nienachalny, nie utrzymuje się na skórze długo, co według mnie jest dodatkowym plusem. Konsystencja jest identyczna, jak konsystencja kremu odżywczego.
Poniżej pozwoliłam sobie wypisać składniki:
Aqua, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Cetyl Palmitate, Olus Oil,
Cetyl Alcohol, Isopropyl Palmitate, Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder,
Dimethicone, Sodium Polyacrylate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin,
Parfum.
Jak możecie zauważyć aloes znajduje się dopiero w połowie składu, aczkolwiek w moim przypadku krem ten zrobił swoją robotę na szóstkę z plusem! Nie zawiera parafiny, więc nie musimy się bać, że nas zapcha. Moja cera jest cerą wrażliwą, więc różne składniki lubią ją denerwować, ale przy tym kremie nic się nie dzieje, więc dla wszystkich osób borykających się z różnymi problemami skórnymi mogę ten krem polecić. Dla mnie - bomba!
Nivea Care Lekki krem łagodzący znajdziecie w drogeriach w cenie od 9,50 zł do 13,99 w zależności od gramatury. To chyba nie wiele, patrząc na brak minusów tego kremu, prawda?
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz